Dzisiaj mam dla Was obiecany wpis o tym jak zorganizować krótki, weekendowy wypad do Irlandii. W Irlandii byliśmy na początku października i… totalnie mnie oczarowała. Po pierwsze: zieleń, przyroda i piękne krajobrazy. Po drugie zamki, które spotkamy na każdym kroku. Po trzecie niesamowity klimat miasteczek i barów! Irlandia zdecydowanie spełniła moje oczekiwania. Niestety, 3 dni, to mało, żeby nacieszyć się tym miejscem, ale z drugiej strony wystarczająco, żeby zrobić sobie taki szybki weekendowy wypad po wybranych „must see”. Na ten moment wiem jedno – wrócimy do Irlandii na dłużej. Dzisiaj przygotowałam dla Was kilka praktycznych porad dotyczących organizacji naszego wyjazdu. Może kogoś zainspirują :) Enjoy!
BILETY LOTNICZE
Do Irlandii lecieliśmy w terminie 05/10/2017 – 09/10/2017 (łącznie 5 dni). Bilety kupowaliśmy z bardzo dużym wyprzedzeniem, bo około 7 miesięcy wcześniej. Lecieliśmy liniami Ryanair (klik) z Wrocławia do Dublina w cenie 370 od osoby (z jednym bagażem rejestrowanym na parę).
TRANSPORT Z LOTNISKA
Cała nasza podróż do Irlandii trwała 5 dni (w tym 3 pełne dni na miejscu). Do Dublina zalecieliśmy na wieczór, dlatego nie opłacało nam się wypożyczać samochodu w ten sam dzień. Do centrum, praktycznie pod sam hotel dojechaliśmy autobusem, który znajdziecie od razu po wyjściu z lotniska po lewej stronie – bilety kupiliśmy na miejscu. Za bilet do centrum w jedną stronę zapłacimy 6 euro. My jednak kupiliśmy od razu w dwie (12 euro), bowiem rano musieliśmy wrócić na lotnisko odebrać zabukowany wcześniej samochód.
TRASA I MIEJSCA, KTÓRE ZOBACZYLIŚMY
Dublin -> Cork (266 km)
Cork -> Mizen Head (123 km)
Mizen Head -> Galway (308 km)
Galway -> Cliffs of Moher (98 km)
Cliffs of Moher -> Athlone (148 km)
Athlone -> Dublin (124 km)
(W tym przypadku podałam Wam tylko odległości pomiędzy poszczególnymi miejscami. Jest to nasza trasa +/-)
DUBLIN
W Dublinie poszliśmy oczywiście na Temple Bar. Odwiedziliśmy kilka barów i ogólnie spacerowaliśmy po mieście. Każde miasto, do którego zajechaliśmy różniło się od poprzedniego, ale było niesamowicie klimatyczne. Koniecznie wybierzcie się do Guinness Storehouse – nam niestety zabrakło czasu, ale jak wrócimy, to obowiązkowo się tam wybierzemy. Bilety najlepiej kupcie online i przeznaczcie sobie 2 godziny na zwiedzanie :)
W drodze z Dublina do Cork zwiedziliśmy Rock of Cashel czyli zespół średniowiecznych twierdzy. Zielona okolica, ruiny i ten mroczny klimat – zupełnie jak z filmu!!! :)
CORK
Samo centrum Cork bardzo mi się podobało! Standardowo zaliczyliśmy spacer, trochę pogubiliśmy się w uliczkach i odwiedziliśmy puby! Na początku jednak wybraliśmy się do English Market, który jest jednym z najstarszych i najlepszych w Irlandii i UK. Wybierzcie się tam najlepiej rano – wtedy będziecie mogli podziwiać niesamowite okazy ryb, będziecie mogli wypić świeże soki z egzotycznych owoców i spróbować wszelkich specjałów. Sam Makłowicz opowiadał o tym miejscu w jednym ze swoich programów :)
W tym pubie, który widzicie poniżej zjedliśmy przepyszne mule i zupę ziemniaczaną! Ogromne porcje i przystępne ceny :)
Pod Cork znajduje się też średniowieczny Zamek Blarney. Przepiękne miejsce, zdecydowanie warte zobaczenia. Wejście jest płatne (o ile dobrze pamiętam około 20 euro), ale na pewno nie pożałujecie. Piękny ogród skalny, piękne widoki i interesująca historia zamku.
MIZEN HEAD
Po zobaczeniu Cork i Blarney wybraliśmy sie na samo południe Irlandii do Mizen Head Signal Station. Znajdują się tam piękne, wysokie klify, most nad przepaścią oraz stara stacja radiowa i meteorologiczna. Widoki robią ogromne wrażenie i zdecydowanie warto spędzić pół dnia w samochodzie po to, aby zobaczyć to miejsce na własne oczy.
Z Mizen Head jechaliśmy do Galway, ale jeszcze po drodze zahaczyliśmy o małe miasteczko Limerick (w którym również znajduje się zamek).
GALWAY
Galway totalnie mnie oczarowało. Co prawda byliśmy tam na wieczór, ale to miejsce miało zdecydowanie najfajniejszy klimat ze wszystkich miasteczek. To miejsce skojarzyło mi się z takim studenckim miasteczkiem: nocne życie, muzyka na ulicy, mnóstwo pubów i restauracji, (jeżeli chcecie się wybrać na kolację zarezerwujcie wcześniej stolik). Z chęcią zabawiłabym tam trochę dłużej :)
CLIFFS OF MOHER
Klify Moheru były głównym punktem naszego wyjazdu. Jest to jedna z najważniejszych atrakcji turystycznych w Irlandii i muszę Wam powiedzieć, że nie zawiodłam się. Kocham takie miejsca, gdzie potęga natury gra pierwsze skrzypce. Jedno wielkie WOW!
ATHLONE
Po klifach, na wieczór dojechaliśmy do Athlone. Tam spędziliśmy wieczór w pubie i przy muzyce na żywo, a następnego dnia z samego rana ruszaliśmy do Dublina skąd mieliśmy wylot do Polski.
SAMOCHÓD I PALIWO
Jeśli chodzi o samochód, to wypożyczyliśmy go jak zwykle przez rentalcars.com (samochód był z wypożyczalni Europcar). Było to Audi A4 (przejechaliśmy nim w przybliżeniu 1100 km i tankowaliśmy tylko raz, za 60 euro, przed oddaniem go do wypożyczalni). Jako że byliśmy w czwórkę, to samochód wyniósł nas około 197 zł na osobę z pełnym ubezpieczeniem. Standardowo, przy odbiorze samochodu wymagana jest dla potwierdzenia karta kredytowa. Pamiętajcie też, że w Irlandii obowiązuje ruch lewostronny.
NOCLEGI
Nie wybieraliśmy żadnych specjalnych noclegów – zazwyczaj zajeżdżaliśmy tam tylko na wieczór, a z samego rana opuszczaliśmy daną miejscówkę. Zależało nam na przystępnej cenie i normalnym standardzie. Zazwyczaj też wybieraliśmy pokój czteroosobowy. Wszystkie cztery noclegi rezerwowaliśmy przez booking.com.
DUBLIN
Spaliśmy w hotelu St George (klik), który mieści się w bardzo dobrej lokalizacji (do Temple Bar szliśmy około 15 minut na piechotę). Spaliśmy w apartamencie, który nie mieścił się bezpośrednio w hotelu. Trzeba było do niego dojść około 5 minut od recepcji. Apartament był czysty i schludny. Ten pierwszy nocleg wyniósł nas około 115 zł na osobę.
CORK
Tym razem zatrzymaliśmy się w Belvedere Lodge (klik). Mimo, że pensjonat mieści się zaraz przy trasie, to jest to bardzo klimatyczne miejsce urządzone w iście irlandzkim stylu. Do centrum jest spory kawałek, ale mając samochód, to żaden problem. Tutaj ponownie spaliśmy w pokoju czteroosobowym i mieliśmy śniadanie w cenie. Zapłaciliśmy około 130 zł na osobę. Z czystym sumieniem mogę Wam polecić to miejsce!!! :)
GALWAY
W Galway zatrzymaliśmy się w pensjonacie o nazwie Marian Lodge Guesthouse (klik). Pensjonat znajduje się w spokojnej okolicy, jednak do centrum trzeba kawałek dojechać. Właścicielka (Pani Marianna – tak przynajmniej ją nazwaliśmy) powiedziała nam, że lepiej rezerwować bezpośrednio u niej, nie przez booking, bo wtedy w cenie mamy śniadanie. No cóż, śniadania u niej nie zjedliśmy, ale jakoś to przeżyliśmy ^^ Za pokój czteroosobowy zapłaciliśmy około 588 zł, co na osobę daję nam około 147 zł.
ATHLONE
Ostatni nocleg spędziliśmy w Athlone, w hotelu Prince of Wales (klik). Zarezerwowaliśmy tam dwa pokoje dwuosobowe. Za jeden pokój zapłaciliśmy około 298 zł, co daje nam na osobę około 149 zł. W Hotelu znajduje się świetny bar z pysznym jedzeniem! Koniecznie się do niego wybierzcie, a jeżeli traficie na muzykę na żywo lub mecz, to już w ogóle będziecie zachwyceni! Hotel zdecydowanie godny polecenia. W cenie jest także śniadanie – nawet o 5 rano się na nie załapiecie, tylko poinformujcie wcześniej kogoś w recepcji.
KIEDY JECHAĆ I NA ILE?
Podejrzewam, że Irlandia o każdej porze roku jest piękna! Trzeba się jednak nastawić, że nie jedziemy do Hiszpanii, gdzie są wysokie temperatury i mnóstwo słońca, tylko wybieramy się na wietrzną wyspę, gdzie często pada. My co prawda mieliśmy dużo szczęścia i pogoda jak i temperatury nam dopisały, ale mimo to mieliśmy ze sobą ciepłe i przeciwdeszczowe rzeczy. To absolutny obowiązek! Także jeśli tylko zobaczycie fajną promocję na bilety nie zastanawiajcie się zbyt długo. Irlandia zarówno w mrocznym klimacie jak i tym słonecznym wygląda zachwycająco! Co do pytania na jak długo jechać, to powiem Wam, że gdybym teraz kupowała bilety, na pewno chciałabym być 7 pełnych dni na miejscu. Jeżeli jednak chcecie tylko wyskoczyć „na weekend”, to taka opcja jaką my wybraliśmy, to idealny wybór, żeby zapoznać się z tą zieloną wyspą.
POZOSTAŁE WSKAZÓWKI
– Koniecznie wybierzcie się do pubów! I to nie jednego, ale kilku! Dla mnie te wszystkie bary mają niesamowity klimat no i obowiązkowo irlandzkie piwo (nie tylko Guiness). Jeżeli traficie na jakiś mecz piłki nożnej, to już w ogóle będziecie zachwyceni!
– Koniecznie spróbujcie też kremu z kukurydzy, zupy ziemniaczanej albo popularnego fish and chips, które wbrew pozorom nie jest wcale takie ciężkie ^^
– Czasami warto zjechać z drogi, czekają tam na Was: celtyckie kościoły, celtyckie cmentarze, stada owiec i przepiękne posiadłości, które warto zobaczyć.
– Jeśli chodzi o internet, to odkąd zostały zniesione opłaty roamingowe można korzystać z internetu zgodnie z pakietem jaki mamy w swojej sieci. Dlatego jadąc do europejskich krajów nie wykupuję już lokalnej karty sim.
Do następnego!
Post Irlandia w 3 dni / Praktyczne porady pojawił się poraz pierwszy w Beauty Fashion Shopping.